niedziela, 10 kwietnia 2022

4/ Jan

Jan przychodzi na świat w 1893, a fakt ten zostaje potwierdzony zapisem wikarego Wojciecha Pisuli: W chrzcie Jana osobiście bierze udział ojciec.

Ostrężnik akt 11 1893. Działo się w Parafii Potok złoty w 12/24.01.1893 roku o 14.00 pojawił się Aleksander Surma, robotnik we wsi Ostrężnik zamieszkały 33 lat, w obecności Jana Jagody 42 lat, a także Andrzeja Lamch 42 lata robotników w Ostrężniku zamieszkałych i okazała nam dziecko płci męskiej, twierdząc, że urodziło się ono we wsi Ostrężnik tegoż dnia o 14.00 z jego ślubnej żony Wiktorii z Jenderków (Jędrków). Dziecku temu przy chrzcie świętym odprawionym w dniu dzisiejszym przez księdza Wojciecha Pisulę wikarego, dano imię Jan, a chrzestnymi byli Jan Wach i Ludwika Chmielowska. Akt odczytałem i został przeze mnie tylko podpisany z powodu niepiśmienności świadków. Podpis księdza nieczytelny. 

Adnotacja na akcie:

 ślub w Marciszowie koło Wałbrzycha 20.02.1963 akt 5, a zmarł w Woli Dąbrowieckiej par. Wolsztyn w Wielkopolsce 13.09.1975 akt 50.



O tym stryju posiadałem bardzo skąpe informacje. Ale dzięki niespodziewanemu zbiegowi okoliczności – nawiązałem kontakt z jego wnuczką Beatą (z Surmów) Krajewską. Otrzymałem wiele dokumentów dotyczących Jana, ale i Aleksandra, i jego synów. A także namówiłem na popełnienie poniższej historii dziadka i ojca:

Historia Jana Surmy i jego syna Edwarda.

Jan 24.01.1893 r./13.09.1975 r. ; Edward 1.09.1931 r./8.10.1993 r.

Jan Surma urodził się w niewielkiej leśnej osadzie Ostrężnik, położonej w odległości około 4 km na południe, od Złotego Potoku (gmina Niegowa, powiat Zawiercie), między 12 a 24 stycznia 1893 r. W obecności rodziców Aleksandra Surmy (lat 33), mamy Wiktorii z Jędrków (lat 33) oraz chrzestnych Jana Wacha i Ludwiki Chmielowskiej, został ochrzczony 24 stycznia przez księdza wikarego Wojciecha Pisulę.

Janek był czwartym dzieckiem swoich rodziców, miał sześcioro rodzeństwa. Byli to kolejno: Franciszek (28.03.1888), Piotr (18.05.1889), Władysław (20.03.1891), Feliksa (16.06.1894). Wszyscy urodzili się, tak, jak i on w Ostrężniku, a dwójka najmłodszych Bolesław (11.11.1899) i Stanisław (1902) w Krasnojarsku na Syberii.

Mając 5 lat wyjeżdża z matką i rodzeństwem (rok 1897-98) na Wschodnią Syberię. Tam czekał ojciec, który w latach 1895-96 został skazany na zesłanie. Gdy dotarli do wsi Jełowsko (powiat Krasnojarski należący do guberni Jenisejskiej) – ojciec zamieszkiwał już własną chatę i dobrze zarabiał, świadcząc usługi krawieckie cywilnym mieszkańcom z Krasnojarska i okolic. Wyspecjalizował się w szyciu kożuchów.

Kiedy w lipcu 1914 roku wybuchła I Wojna Światowa, Jan miał 21 lat. Został wcielony do 5 Kompanii, 10. Turkiestańskiego Pułku Strzelców. W nocy z 3 na 4 marca 1915 r. podczas ataku na wzgórze koło wsi Serafin został wzięty do niewoli, po czym z innymi więźniami wywieziony do obozu jenieckiego pod Kolonią. Dokładnie nie wiadomo kiedy wrócił do rodziny do Jeżowska. Jego powrót wywołał wielkie poruszenie, bowiem rodzina uznała go już, za zaginionego na wojnie.

Wiosną 1922 roku, na mocy amnestii Jan z rodziną wraca do swojej ojczyzny. Wyjazd odbywa się w formie zorganizowanej za pośrednictwem Wydziału Reemigracyjnego i urzędów etapowych dotyczącej zorganizowanej repatriacji. W jednym z transportów w ramach akcji osadnictwa cywilnego przywędrowali na Wołyń. Na przełomie lipca/sierpnia rodzina zostaje skierowana do Lisowa w Powiecie Kowelskim.

Aby otrzymać stosowny nadział ziemi, ojciec Janka musi udowodnić związek z krajem. Udaje się do Porają, gdzie mieściła się siedziba gminy Choroń. Tam uzyskuje dokument z księgi meldunkowej świadczący, że przed zsyłką był zameldowany w Choroniu i otrzymuje polski dowód tożsamości wystawiony 30.08.1922 r., następnie wraca do Lisowa.

To najprawdopodobniej w Lisowie Jan poznał Helenę Szulikowną, z którą 6 lipca 1924 r. jako 31-letni mężczyzna zawarł związek małżeński w kościele rzymskokatolickim w Klewaniu. Niestety niedługo po ślubie został wdowcem.

Mniej więcej po pięciu latach poznał Józefę z domu Mąkosę. Józia miała już dwuletnią córeczkę Stasię. (Przyszła na świat z siostrą bliźniaczką, która jeszcze jako niemowlę umarła).

W 1930 roku, 1 września urodził się im syn Edward. (metryka zmieniona na rok 1931 r., by Edek jako 16-latek nie był wzięty na roboty do Niemiec).

W 1937 roku Jan Surma wybudował dom mieszkalny, który w większej części dzierżawił do 1939 roku na potrzeby czteroklasowej szkoły powszechnej. Do niej uczęszczali między innymi syn Edek i Stasia. Dom miał powierzchnię około 160 m², /8 mx20 m/podpiwniczenia, był drewniany o dwustronnych odeskowanych ścianach, podłogach drewnianych, drewnianej, podwójnej stolarce okiennej, był ogrzewany piecami kaflowymi i zadaszony blachą ocynkowaną. Posiadał cztery izby lekcyjne, pomieszczenia zaplecza gospodarczego i świetlicę.

Jan Surma gospodarzył na 17 ha ziemi III klasy (w tym 10 ha to grunty orne, 2 ha to użytki zielone, 5 ha to 100-letni dębowy las. Prócz domu posiadał oborę drewnianą, ze stanowiskami na 10 krów i 8 koni, krytą gontem. Posiadał spory inwentarz żywy. (na podstawie Orzeczenia Nr 3343 wystawionego przez Urząd Repatriacyjny w Lublinie z dnia 12 października 1945 r.).

1 maja 1938 r. Inwalidzka Komisja Lekarska w Łucku zakwalifikowała Jana do kategorii inwalidów wojennych w byłej armii zaborczej. Cierpiał na padaczkę, chorobę płuc oraz niedomaganie mięśnia sercowego.

1 września 1939 r. wybuchła II Wojna Światowa. Jan miał 46 lat, a Edek 9 lat. Nikogo z rodziny nie wcielono do wojska. Pogorszenie poziomu życia nastąpiło dopiero po 17 września, kiedy tereny te zostały zajęte przez Armię Czerwoną. Co prawda nie dotknęła ich akcja rozkułaczania z uwagi na zbyt mały areał posiadanej ziemi, ale nałożono na gospodarstwa obowiązek dostawy znacznej ilości produktów. Jeśli były dostarczane na czas i w nakazanych ilościach, można było spokojnie egzystować. Nie odczuli też wielkiej różnicy po wkroczeniu Niemców. Po ataku Niemiec na ZSRR, Wołyń został włączony do utworzonego 1 września 1941 r. Komisariatu Rzeszy Ukraina.

W życiu rodzinnym Jana i Józi zaczęły narastać nieporozumienia. Istnieje twardy dowód wskazujący, że ich drogi rozeszły się definitywnie w 1941 roku. Potwierdza to istniejąca w moich zbiorach metryka ślubu z dnia 29 sierpnia 1941, w której czytamy, iż w Maniewickim Rz-Kat. Kościele Józefa Mąkosów na, panna urodzona 10 czerwca 1910 r. w Tarażu, POW. Łuck, córka Antoniego i Julii z Suchodolskich wchodzi w związek z Zygmuntem Soborskim (ur. 25 VI.

1902 r. w Stanisławowie, par. Dubienka, synem Jana i Agnieszki z Lesieckich).

Stasia została pod opieką matki, a syn Edward pod opieką taty Jana Surmy. Jeśli Jan i Józia byli małżeństwem (jak podkreślał wiele razy mój tato Edward), to był to związek zawarty w USC w Maniewiczach. Dokumentów, jednak nigdy nie odnaleziono.

Przyszedł rok 1943 i napaści nacjonalistów ukraińskich na polskie skupiska. Pierwsza fala masowych mordów na ludności polskiej, Lisów ominęła, ale na chwilę. W końcu sierpnia, zaatakowano tereny dotychczas nieniepokojone przez nacjonalistów, zwłaszcza z powiatu kowelskiego.  Mieszkańców wsi Lisowo ogarnął strach. Już nie było spokoju, jaki bywał, gdy stacjonowali blisko wsi żołnierze niemieccy. Ukraińskie bandy UPA (Ukraińska Powstańcza Armia, utworzona pod koniec 1942. Jej celem było doprowadzenie do utworzenia jednonarodowego państwa ukraińskiego.) siały pogrom, nie pomogły słabo uzbrojone warty stawiane na skraju wsi przez mężczyzn, by chociaż sen był bezpieczniejszy. Bojówkarze zagrażali ich życiu.Zaatakowano i Lisów. Banderowcy byli bezlitośni. Mordowali w okrutny sposób. Na własne oczy mała Rozalia (Surma córka Piotra) skulona w kryjówce, widziała, jak jeden z Ukraińców nabił na widły dziecko jeszcze w wieku niemowlęcym i jednym ruchem wrzucił do ognia. Zapamiętała z opowiadań dorosłych, że poćwiartowali starsze małżeństwo, które z powodu choroby nie zdołało uciec ze swojego domu.


Gdy byłam już dorosła (komentarz własny autorki tekstu) poznałam fakty o aktach ludobójstwa przeprowadzanych na Polakach przez UPA – nazywanych później mianem rzezi wołyńskiej. Polaków, nie tylko dorosłych mężczyzn, lecz także dzieci, kobiety i starców – tylko z powodu polskiej narodowości – fanatyczni banderowcy, bestialsko mordowali: siekierami, widłami, piłami, maczugami, kosami, młotami, nożami; ludzi palili żywcem, dzieci nabijały na pale, sztachety, roztrzaskiwali ich główki o ścianę; ofiarom wydłubywali oczy, grabili ich dobytek. Dopuszczali się niebywałych okropności: m.in. wbijali Polakom w głowę gwoździe, wlekli końmi, aż do zgonu, odcinali głowy, ręce i nogi, nawet profanowali ludzkie zwłoki. Zbrodniom banderowców towarzyszyła antypolska indoktrynacja oraz terror, a także... zdarzały się błogosławieństwa i wsparcie duchownych prawosławnych oraz grekokatolickich. Podżegali do zbrodni w swoich kazaniach, a nawet święcili noże i inne narzędzia, którymi barbarzyńsko mordowano Polaków. Ludność polska w większości była zdezorganizowana i bezbronna – prawie wszyscy liderzy polskich społeczności wcześniej padli ofiarą sowieckich deportacji oraz eksterminacji.


Wracając do rodziny Surmów. PRZEŻYLI! Już od połowy lipca, noce spędzali poza domem, w stodołach na skraju wsi, gdzie przechowywali cenniejszy dobytek. Kiedy zapłonęły pierwsze zabudowania, dorośli chwycili za tobołki i rozpoczęli z dziećmi ucieczkę do lasu. Ponieważ do nich strzelano, każdy uciekał w popłochu.

11-letni Edek z niedużo młodszą od siebie wspomnianą już kuzynką Rozalką, trzymając się za ręce, biegli za rodzicami. W pewnym momencie ich postacie znikły w gęstwinie drzew. Dzieci błądziły po lesie, a po dwóch dniach napotkali dworek za lasem. Na szczęście ludzie z dworku wiedzieli, gdzie chroniła się ich rodzina i wskazali drogę do rodziców.

Rozproszona rodzina odnalazła się cała po około 2 tygodniach. Nocami zaglądali na zgliszcza swoich domostw, ratowali to, co się dało po pożarach i rabunkach. Wczesnymi porankami dzieci wypuszczały się na kartofliska po jedzenie, by zaspokoić głód. Podczas jednej z wypraw po kartofle, Edek i Rozalia w pośpiechu, grzebiąc w redlinach nie zauważyli niemieckiego żołnierza. Nagle przed ich oczami ukazały się oficerskie buty. Odetchnęli z ulgą, gdy żołnierz kazał im szybko uciekać do rodziców i zabronił wspomnieć komukolwiek, że go widzieli.

Niedługo po tym rodziny Surmów zadecydowały, że udadzą się pod opiekę Niemców do Maniewicz. Ojciec z synem, gdy przybyli do Maniewicz, zostali zakwaterowani na ulicy Targowej. Po krótkim czasie wraz z innymi uciekinierami zostali wywiezieni za Bug. Na podstawie policyjnego zameldowania, 22 stycznia 1944 r. Jan i Edward pojawili się w Siedliszczu (gmina Siedliszcze, powiat Chełm). Przez jakiś czas mieszkają na wsi Horodyszcze (gmina i powiat Chełm), w Cycowie (gmina Wiśniowice, powiat Chełm). Potem wyjeżdżają na Pomorze. Mieszkają w kaszubskiej wiosce w Głodowie (gmina Marianów, powiat Stargard).

Wśród dokumentów domowego archiwum jest Świadectwo z Miejskiego Liceum i Gimnazjum Męskiego im. M. Kopernika w Bydgoszczy, gdzie pobiera naukę Edek. Świadectwo II klasy liceum i zarazem świadectwo dojrzałości, otrzymuje 19 czerwca 1949 r. Są to czasy, kiedy do szkoły podstawowej uczęszcza się 4 lata, do gimnazjum 6, a do liceum 2 lata. Czyli Edek po 11 klasach szkoły zdobywa maturę. Niestety zameldowania z Bydgoszczy nie odnaleziono. Nie jestem pewna, czy Jan z Edkiem zamieszkali w Bydgoszczy, czy to tylko Edek mieszkał tam na stancji.

Od 17 kwietnia 1952 r. do 3 listopada 1953 r. Edward odbywa zasadniczą służbę wojskową w Stargardzie Szczecińskim. Pierwszą pracę podejmuje w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Stargardzie Szczecińskim w wydziale finansowym jako księgowy.

Przed rokiem 1963 obydwaj przeprowadzają się w Góry Kaczawskie do miejscowości Pastewnik 41, koło Wałbrzycha. Tam Jan Surma poznaje Antoninę (ur. 09. 06. 1908 r.) córkę Zofii i Marcina Sikorów. 20 lutego w 1963 r. poślubia ją w USC w Marciszowie (koło Wałbrzycha). Po ślubie z Antoniną mieszkają w Pastewniku. Edward po niespełna miesiącu w tym samym USC w Marciszowie, 2 marca 1963 roku bierze ślub z Wandą z domu Kałuzińską, córką Antoniego i Marii Grabacz. Już jako świeżo upieczony mąż, podejmuje pracę w Zakładach Wyrobów Azbestowych „Gambit” na stanowisku pracownika do tektury w Lubawce (pierwsza pieczątka na legitymacji pracowniczej widnieje z datą 3. 06. 1963 r.). Edward z żoną najprawdopodobniej zamieszkali w Kamiennej Górze, gdzie Wanda pracowała jako nauczycielka w Liceum Ogólnokształcącym w Kamiennej Górze.

Po trzech latach rozwodzą się i Edward wyjeżdża do Krępy (Krępa 58, powiat Zielona Góra). Podejmuje pracę w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Zielonej Górze.

W Woli Dąbrowieckiej, będąc u krewnych – poznaje śliczną dziewczynę Zofię z domu Niciejewską, córkę Władysławy i Jana. (ur. 23.03.1947). 31 grudnia 1967 roku w USC w Jabłonnie zawiera drugie i ostatnie małżeństwo. Po trzech miesiącach w urodziny Zosi przychodzi na świat ich córka Bożena (23.03.1968 r.) a rok później, córka Beata (5.06.1969 r.).

Po ślubie syna – Jan Surma wraz z małżonką przeprowadzają się do Woli Dąbrowieckiej (gmina Wolsztyn, obecnie powiat Wolsztyn). Tam w 1973 roku nabywają na własność 4,67 ha ziemi wraz zabudowaniami w całości. Niestety na początku 1975 roku, Jan zaczyna poważnie chorować. Umiera 13 września 1975 roku. Po śmierci męża Antonina przeprowadza się do swojej siostry Anny Paszkowskiej do Reska, gdzie umarła 21 marca w 2001 r.

Edward Surma dokupił ziemię, zarzucił pracę w PKS-ie i rozpoczął sam gospodarzyć. Kilka dni przed otrzymaniem pierwszej wypłaty swojej emerytury, umarł w Wolsztyńskim szpitalu o godz. 8:00, 8 października 1993 r. Nowotwór był tak zaawansowany, że trudno było stwierdzić, gdzie choroba miała swój początek. Pochowany został na Wolsztyńskim cmentarzu, gdzie szczątki Jana Surmy z Rostarzewskiego cmentarza zostały dołączone 2017 roku.

Wdowa Zofia wraz z młodszą córką Beatą, zamieszkała od 2000 roku w Wolsztynie. 

Losy ich potomstwa są opisane w wersji książkowej wydanej tylko dla członków rodziny. 

ŹRÓDŁA - MAPY - ZDJĘCIA

Józefa Mąkosa z synem Jana Edwardem
oraz swoją córką Stasią

Zdjęcie z uroczystości komunijnej.
Pierwszy z prawej Jan s. Aleksandra z żoną.

W środku Jan s. Aleksandra z wnuczkami
i rodzina Kazika
(wnuka Aleksandra) z Zielonej Góry.

Antonina z domu Sikora i Jan
Surma, Wola Dąbrowiecka, 1971 r.

Jan Surma, syn Aleksandra i Wiktorii

Korespondencja związana z niewolą niemiecką Jana.




1938 r. dokumentacja dotycz.
Orzeczenia o inwalidztwie Jana.




Dowód osobisty Jana.
1937 r., gm. Nowy Czartorysk. Wołyń.


Potwierdzenie meldunku, Jana i syna Edka w styczniu 1944. Gmina Siedliszcze.

Wszystkie strony kenkarty Jana ze stycznia 1944.


Zaświadczenie Jana o chrzcie w kościele Parafii Złoty Potok wystawione w 1951.


Dokumenty dotyczącego kompensaty za mienie zabużańskie.

Od lewej: Stefania Szafarczyk i Edward Surma.
Sulino, 26 czerwca 1948 r.

Zofia i Edward Surma z Bożenką, 1968 r.

Świadectwo maturalne 1949 rok. Edward Surma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz