niedziela, 10 kwietnia 2022

Opowieść o Aleksandrze

 

Dziadek urodził się 18 lutego 1860 roku we wsi Gęzyn parafia Koziegłówki. Przytaczam treść aktu, bowiem oryginał jest mało czytelny.


Akt. 49 Genzyn. Działo się w mieście Koziegłowach dnia dziewiętnastego lutego tysiąc osiemset sześćdziesiątego roku o godzinie dwunastej w południe. Stawił się Andrzej Szurma krawiec w Genzynie zamieszkały lat trzy
dzieści dziewięć mający. W obecności Kacpra Kwoki lat czterdzieści trzy, tudzież Jana Iwańskiego lat trzydzieści osim mających, gospodarzy w Genzynie zamieszkałych i okazał nam dziecię płci męskiej, oświadczając, iż takowe urodzone jest z Genzynie na dniu osimnastym lutego roku bieżącego o godzinie dwunastej w południe z jego małżonki Karoliny z Iwańskich lat czterdzieści mającej. Dziecięciu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym przez księdza Aleksandra Białeckiego? Wikariusza miejscowego odbytym, nadane zostało imię Alexander – a rodzicami jego chrzestnymi byli Felix Kutz i Ewa Lisowa. Akt ten oświadczającym i świadkom przeczytany, a następnie przez nas podpisany został, gdyż oświadczający i świadkowie pisać nie umieją.

Aleksander był przedostatnim dzieckiem Andrzeja. Jego ojciec do pracy na roli zamiłowania nie miał za to wybitne ciągoty do robienia interesów. Kiedy pomysły biznesowe nie wypalały, na życie zarabiał krawiectwem.


Prawdopodobne zdjęcie Aleksandra w wieku 22-25 lat z więzienia, odnalezione w domu stryja Piotra przez prawnuczkę Barbarę Baj. Koloryzowane w programie graficznym MyHeritage.


Niewątpliwie do tego fachu przyuczał młodego Aleksandra. Ten wykazywał duże predyspozycje do zawodu, lecz za młodu go nie uprawiał. Wolał cięższą, ale lepiej płatną pracę w okolicznych fabryczkach.

Jako 18-latek, zawędrował do Zawiercia, gdzie poznał swoją przyszłą żonę. To równolatka– Wiktoria z rodziny Jenderków (w akcie urodzenia Bolesława zapisana jako Inderek), która prawdopodobnie była młodziutką wdową po niejakim Radoszu. Pobrali się w roku 1880. Tak wynika z protokołu przesłuchania w żandarmerii, prowadzonego w kwietniu 1881 roku. Aleksander zeznaje, że jest żonaty, mieszka w Zawierciu, a zameldowany jest we wsi Choroń (tam mieszkali jego rodzice). Przesłuchanie odbywa się w związku z oskarżeniem o obrazę majestatu cara. Było ono jednym z przestępstw, zagrożonym surowymi wyrokami. Tocząca się wiele miesięcy sprawa, wywróciła jego całe życie. 

Po tym doświadczeniu, młody nieznający życia robotnik, stał się świadomym uczestnikiem walki z zaborcą. W konsekwencji, zapłacił za to więzieniem i zsyłką na Sybir.

Wspomniany konflikt z carskim prawem, był związany z głośnym zabójstwem w dalekim Petersburgu. W 1881 roku dokonano skutecznego zamachu na cara Aleksandra II. Oczywiście takie wydarzenie jest szeroko komentowane także i we wsi Choroń, gdzie Aleksander pracuje jako robotnik, prawdopodobnie w kamieniołomach. Jaki stosunek miał do tego wydarzenia – przeczytać można w zamieszczonym poniżej dokumencie.

Nr 59/81 12 maja. generał. gubernatorowi Nr 897,

do Depart. Min. Prawnego Nr 901.

Decyzja o dalszym skierowaniu dochodzenia dot. rolnika ze wsi Choruń powiatu będzińskiego, Aleksandra Surmy, lat 20, oskarżonego o dokonanie przestępstwa, przewidzianego art. 248 KK. Rolniczka ze wsi Choruń, Marianna grabowska zgłosiła do strażników ziemskich, że Aleksander Surma w obecności świadków obraźliwie wyrażał się o osobie Namaszczonej (świętej) spoczywającego w Bogu imperatora Aleksandra Nikołajewicza. Na dochodzeniu zorganizowanym w tej sprawie przez Naczelnika WŻ powiatów Częstochowskiego i będzińskiego, zgłaszająca grabowska i świadkowie, rolnicy Kurzak i grajdek wyjaśnili, że w ostatnich dniach marca oni wraz z Surmą jedli obiad u grabowskiej. Podczas obiadu rozpoczęli rozmowę o zabójstwie imperatora Aleksandra Nikołajewicza i Surma z tego powodu wyraził się w następujący sposób: „Dobrze zrobili, że go zabili, ja sam też bym to zrobił”. Przy tej rozmowie nikt nie był pijany. zapytany podczas dochodzenia w charakterze oskarżonego Aleksander Surma nie przyznał się do winy (nie uznał siebie za winnego) jakoby wypowiadał obraźliwe wyrażenia o zmarłym Carze imperatorze i wyjaśnił, że będąc przy obiedzie u Marianny grabowskiej (nie czyt.) rozmowę o zabójstwie zmarłego cara, on i rolnik Kurzak powiedzieli: „No, znaczy, jeśli Jego zabili, to my nie pójdziemy Jego podnosić (stawiać na nogi)”. Rolnik grajdek zaś im na to powiedział, że za to zabójstwo można trafić do więzienia. Więcej nic on, Surma, nie mówił i pijany, jak i wszyscy pozostali nie był. Biorąc pod uwagę fakt, że w trzech zeznaniach udowodniono użycie przez rolnika Aleksandra Surmę obraźliwych słów o Świętej osobie zmarłego Cara imperatora, proponowałbym (nie czyt.) wymienioną sprawę w porządku administracyjnym, poddać rolnika Aleksandra Surmę miesięcznemu aresztowi przy policji.

Donos był złożony 3 marca i skutkował 5-dniowym aresztem. Następnie Aleksander został aresztowany na kolejne 30 dni i poddany dozorowi policyjnemu, a jego sprawa przechodziła przez wiele szczebli żandarmerii, prokuratury, aż ostatecznie w Petersburgu zatwierdzono karę miesięcznego więzienia.

Przed przewidzianym prawem surowym wyrokiem, uratował go młody wiek. W carskiej Rosji za dorosłego uważano tego, kto ukończył 21 lat.

8.2. Śladem Franciszka

Wypowiedziane zdanie to nie efekt młodzieńczej fanfaronady, czy bezmyślności, lecz zakorzenionych poglądów. Posiada w rodzinie starszego brata - powstańca z 1863 roku, sam zapewne marzy, aby pójść w jego ślady. Toczące się karne postępowanie, widoczna inwigilacja policji, pobyt w carskim areszcie, utwierdzają go w tym przekonaniu. Zapewne często rozmawia o tym z młodszym bratem Adamem. Obaj kilka lat później przystępują do czynnej walki.

Aleksander, pracując jako robotnik musiał zetknąć się, z działaczami powstałej w 1882 roku partii Proletariat. Program tej partii rozpowszechniany był wśród robotników okręgu łódzkiego i docierał także do Częstochowy.

W szeregach partii skupiali się robotnicy przemysłowi, rzemieślnicy i radykalna młodzież. Moim zdaniem znalazł tam miejsce i Aleksander. Pociągała go idea walki z caratem, mimo upadku powstania styczniowego. Sprzeciw przeciw wynarodowiania Polaków. A on przecież doświadczył represji za jedno zdanie.  Bez wahania, więc od 1883 roku angażuje się spiskową działalność. Nie trwało to długo bowiem od wiosny 1884 roku zaczęły się ostre represje wobec Proletariatu. Aresztowania, śledztwa i procesy toczyły się wobec ponad tysiąca osób. Po masowym procesie w listopadzie 1885 roku oskarżeni zostali skazani. Przywódcy na długoletnią twierdzę, bardzo znani działacze powieszeni, a pozostali skazani, na co najmniej kilkuletnie wyroki. Aleksander został osadzony w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie przebywał od 1885 do 1891 roku. Nic innego nie tłumaczy jego nieobecności podczas chrzcin własnych dzieci.

Czy jest możliwe, aby więźniowi rodziły się dzieci w trakcie osadzenia? Tak! Zasady bardziej humanitarnego systemu penitencjarnego datują się już od 16 wieku, kiedy pozwalano na utrzymanie kontaktu ze światem zewnętrznym. Do nich należy także system krótko – okresowych przepustek. Z tej formy niewątpliwie korzystał Aleksander po odbyciu pewnej części kary tym bardziej, że był żonaty. To jedyne logiczne wytłumaczenie faktu chrztu czworga pierwszych dzieci, podczas jego nieobecności.

Na wolność wyszedł po 6-7 latach co zostało przypieczętowane narodzinami kolejnego syna, na którego chrzcie jest już obecny. Uczestniczy jeszcze w 1894 roku w chrzcie córki Feliksy (zastanawiam się czy nie dla uczczenia głośnego w tym czasie rewolucjonisty?) a potem znika z życia rodziny.

Kolejne dzieci rodzą się w dopiero w 1899 i 1902 na... Syberii. Aleksander, bowiem zaledwie po dwóch latach pobytu na wolności zostaje skazany na dożywotnie zesłanie.

8.3. Sybirski zesłaniec

W 1893 r. - dawni działacze Proletariatu założyli Socjaldemokrację Królestwa Polskiego. Organizacja rozwinęła w kraju bardzo ożywioną działalność. Zakładała koła socjalistycznej propagandy i agitacji, kolportowała broszury partyjne i liczne odezwy, brała udział w akcjach strajkowych. Bardzo aktywna blisko miejsca zamieszkania Aleksandra, bo min. w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu i Zawierciu. Władze biernie się temu nie przyglądały i rozpoczęły aresztowania. Ich apogeum ma miejsce w latach 1894-1895 i były tak radykalne, że na wolności pozostali nieliczni członkowie luźnych kół. Jestem przekonany, że Aleksander w akcjach tej partii brał udział. Mając już bogatą kartotekę (areszt za obrazę cara, długoletnie więzienie za udział w Proletariacie) – został osądzony i skazany na zsyłkę do Syberii.

Deportacja miała miejsce w roku 1895 lub 1896. Droga do Krasnojarskiego Kraju nie była tak już tak ekstremalna jak to miało miejsce podczas transportu pierwszych zesłańców. Z wielu źródeł wiadomo, w okresie, kiedy skazano Aleksandra, warunki transportu były bardziej cywilizowane. Pierwszy etap podróży odbywał się pociągiem i kończył się najczęściej w Petersburgu lub Pskowie. Kilka tygodni pobytu w więzieniu i transporty wyruszały do Moskwy. Tam dokonywano selekcji i stosownie oznaczano. Politycznym golono pól głowy – z prawej lub lewej strony, kryminalnym pół głowy z przodu i formowano partie po 300-500 osób i wysyłano na wschód. Niektóre etapy pokonywano pieszo, wozami, barkami do Permu. Stamtąd do Tobolska.

Część tam pozostawała, ale dziadek znajdował się w grupie kierowanej do Syberii Wschodniej. W dzikiej tajdze pod Krasnojarskiem, dobiegła końca, roczna wędrówka.

Jak wspominają w pamiętnikach zesłańcy – mieszkańcy wsi i miast, przez które przechodziły konwoje więźniów, organizowali wsparcie różnego rodzaju i nie okazywali specjalnej wrogości. Również na miejscu zesłania nawiązywano szybko kontakty z tutejszymi mieszkańcami, uzyskując nieraz u nich pracę i wsparcie w trudnych momentach. Oczywiście nie można generalizować, bo każdy przypadek jest inny, ale ojciec często podkreślał, że dziadek i jego rodzina na Syberii czuli się dobrze, a fakt, że byli Polakami dodawał pewnej nobilitacji.

8.4. Nauka nie poszła w las

Życie na Syberii co udowadnia przypadek dziadka, często było uzależnione od osobistej zaradności zesłańca.

Ojciec opowiadał, że cały transport dziadka został skierowany do wyrębu tajgi. Nie wiadomo czy długo by tam pożył, gdyby nie szczęśliwy traf, skwapliwie wykorzystany przez Aleksandra. Wizytujący wyrąb oficer carski, przeciskając się pomiędzy zwałami gałęzi, rozerwał płaszcz. Kiedy zaczął głośno kląć zesłańcy przerwali pracę i spojrzeli na niego. Ten krzyknął:

  I szto tak smotritie, nawierno każdyj z was portich?

Dziadek podszedł i powiedział: – Ja portich.

  A szynel zaszyjesz?

  Tak szto i śleda nie budiet.

W obozie zacerował płaszcz, a oficer zdecydował po krótkim wywiadzie, że zabiera go do Krasnojarska. Umieszczony w wojskowym garnizonie początkowo naprawiał, a z czasem i szył mundury. Po pewnym okresie zostały złagodzone rygory i uzyskał prawo do zamieszkania w chacie na przedmieściu, gdzie mógł zarabiać, świadcząc usługi cywilnym mieszkańcom miasta.

Własna chałupa, możliwości zarobkowania sprawiły, iż napisał do żony, aby przyjechała z dziećmi. Sądzę, że przyjazd nastąpił w 1988 roku, a spotkanie stęsknionych małżonków sprowadziło na świat mojego ojca Bolesława.

W 1902 rodzi się syn Stanisław, a Surmowie zagospodarowują się tam na dobre. Minie kilka lat, a ich dzieci zaczynają zakładać własne rodziny. Powodzi im się dobrze, dzięki pracy na Trassibie (Kolei Transsyberyjskiej).

To zatrudnienie przy dobrze płatnej pracy, bracia zawdzięczają mężowi siostry, Feliksowi Paszkiewiczowi. To Polak, który w Polsce ukończył Wyższą Szkołę Kolejową i zgłosił się do budowy kolei. Płaca inżyniera była bardzo wysoka i Paszkiewicz stał się zamożnym człowiekiem.

Krasnojarsk stał się 2 ojczyzną rodziny – zatem warto przybliżyć historię tego miasta. Pierwotnie była to osada wojskowa założona na brzegu rzeki Jenisej. W pewnym sensie można określić to miasto jako nasze, bo do jego powstania przyczynił się Andrzej Dubieński, polski szlachcic, który dotarł tu w 1628 roku na czele oddziałów kozackich z misją założenia ostrogu – bastionu, chroniącego osadę przed najazdami koczowników. Miejsce dopływu rzeki Kaczy do Jeniseju było tak malownicze, że nazywano je „Krasnym Jarem” – stąd nazwa dzisiejszego Krasnojarska. Po kilkudziesięciu latach wojskowa stanica przeobraziła się w miasto. Krasnojarsk otrzymał prawa miejskie w 1690 roku, kiedy Syberia ostatecznie została przyłączona do Rosji. Miasto zaczęło rozwijać się w szybkim tempie od 1822 roku, po uzyskaniu statusu stolicy guberni Jenisejskiej. Dziadek

Aleksander, zatem trafił na sprzyjający okres, aby się dorobić i utrzymać rodzinę.

8.5. Powrotna droga

W latach 20-tych, zesłańcy i ich rodziny na mocy amnestii mogli powrócić do swojej Ojczyzny. W jednym z transportów, rodzina Surmów opuściła Krasnojarsk i dotarła na Wołyń w ramach akcji osadnictwa cywilnego. Proste stwierdzenie, ale ponad 2 lata zajęło mi dociekanie czy przyjechały wszystkie dzieci dziadka? Czy powrócili do Ojczyzny Aleksander i Wiktoria?

Dziadek otrzymał karę wieczystego zesłania. Czy zatem jego objęła amnestia? Musiałem w początkowym etapie zdać się na relacje członków rodziny bowiem ojciec o kontaktach z dziadkiem na Wołyniu nie wspominał. A w rodzinie ścierały się różne zdania. Jedna z wersji, za którą, opowiadał się brat stryjeczny Kazimierz mówiła, że dziadek pozostał na Syberii, bo nie wolno mu było wyjechać z uwagi na karę dożywotniego zesłania. Kazimierz twierdzi, że dobrze pamięta czasy dzieciństwa i całą mieszkającą tam rodzinę. Był pewny, że dziadka na Wołyniu nie było, a nawet, że prowadzono z nim korespondencję.

Inne przekazy donosiły, że nie chciał na starość udawać się na ponowną tułaczkę. Żył dostatnio z szycia kożuchów i postanowił pozostać. Jako stary rewolucjonista nie spodziewał się szykan nowej władzy.

Podjąłem starania, aby w Krasnojarsku, potwierdzić te opowieści. Zasugerowałem na wszelki wypadek, daty zgonu w przedziale, 1945-1955. Otrzymanie aktu zgonu wymagało dużo zachodu z powodu rosyjskiej biurokracji. Okazało się, że ja wnuk, nie mogłem ubiegać się o dokumenty bezpośrednio tylko poprzez nasz USC.

Otrzymana odpowiedź, poniekąd potwierdzała pogłoski o pozostaniu na Syberii. Przytaczam fragment dokumentu w tłumaczeniu: „Agencja zapisu aktów stanu cywilnego Kraju Krasnojarskiego przesłała pismo A. Surmy w sprawie wydania dokumentów dot. aktu urodzenia Borysa (Bolesława) Surmy [ur. W 1899 r. w Krasnojarsku]. Krajowa Państwowa instytucja Skarbowa „Archiwum Państwowe Kraju Krasnojarskiego” informuje, że akty stanu cywilnego sporządzone przed 1920 r. odbywały się wg obrzędów religijnych – sporządzano metrykę. Jako poświadczenie faktów rejestracji w księgach metryk, archiwum, którym przechowywane są ww. księgi, wydaje zaświadczenia. Posiadane księgi dot. urodzin, sporządzone w Krasnojarski są przekazane do MgKU „Archiwum Państwowego Kraju Krasnojarskiego”, Jeśli chodzi o dokument śmierci Aleksandra Surmy z 1955 r., wyjaśniają:......”.


Celowo podkreśliłem datę 1955, bo ja zawarłem w zapytaniu datę 1945-1955 a w piśmie rosyjskiego USC ustosunkowano się do tej ostatniej. Przypadek czy rzeczywista data śmierci?

W trakcie przygotowywania wymaganych tłumaczeń – Beata Krajewska (prawnuczka Aleksandra) odnalazła i przesłała zdjęcia i dokumenty po jej dziadku Janie (to syn Aleksandra). W ich świetle, zbędna okazała się dalsza korespondencja z Krasnojarskiem.

Zanim o tym opowiem, przestawię jeszcze badanie tzw.” śladu wołyńskiego”. Teza dotycząca przyjazdu Aleksandra z rodziną na Wołyń była przedmiotem dociekań z uwagi na fragment książki Sobiesiaka oraz dwie sprzeczne informacje otrzymane od członków rodziny.

Najpierw przedstawię moje rozważania dotyczące książki Sobiesiaka „Ziemia płonie”, gdzie Surmom poświęca poniższy fragment: „Niedaleko od naszej kryjówki w Konińsku mieszkała liczna rodzina Polaków, których niedawno poznałem dzięki Słowikowi. Nazywali się Surmowie. Ludzie ci odznaczali się wielkim patriotyzmem. Stary Surma był powstańcem z 1863 roku, za co ukazem carskim został zesłany na Sybir. Tam ożenił się i wychował, aż pięciu synów. Po odzyskaniu niepodległości Surma wrócił w 1922 roku do Polski. Rząd sanacyjny w dowód wielkich zasług dał mu w Konińsku aż 83 ha ziemi... Franek Surma – najstarszy z synów powstańca – miał już blisko 60 lat. Jego żona była Rosjanką. On to podczas jednej z rozmów wyjawił mi, że ma ukrytą broń i granaty. Teraz, myśląc o uzbrojeniu Heńka Paducha przypomniałem sobie tamtą rozmowę i postanowiłem się zwrócić do Franka o pomoc...”.

Była tam jeszcze wzmianka, że ów powstaniec nie popierał polityki burżuazyjnych władz Polski przedwojennej. Wyjaśniam, że Sobiesiak to przedwojenny komunista. Tym fragmentem zajmowałem się bardzo wnikliwie i nie ukrywam, że nawet dzisiaj trudno mi rozstać się z wersją, że to jednak chodzi o Aleksandra . Sporządziłem dokładne porównanie zapisów Sobiesiaka z wiedzą jaką posiadałem dzięki dokumentom oraz  informacjom rodzinnym. Rezultat poniżej w tabeli:

Zamieszczam je, ponieważ w rodzinie jest wielu zwolenników , że opis dotyczy „naszych Surmów” Doskonale ich rozumiem. Trudno rozstać się z rodzinną legendą, zawartą w przechowywanych gazetowych wycinkach. (Powieść w tej formie, była publikowana w latach 60).

Ponadto jest ślad we wspomnieniach ojca, który twierdził, że szpiegował na rzecz partyzantów Sobiesiaka. Znał go osobiście i po repatriacji udał się do Warszawy, aby ten pomógł mu w przydziale godziwych warunków osiedlenia. Byłem z nim jako przewodnik i je przypominam. Opiszę to zdarzenie w stosownym miejscu.

Właściwie, gdyby nie ów Konińsk, można przyjąć, że pozostałe fakty są prawie zbieżne z rzeczywistością. Mowa o zesłańcu, przeciwnym polityce przedwojennego rządu, posiadającym 5 (6) synów. Imię najstarszego syna – takie same, a i wiek zbliżony. Majątek też da się obronić. Jeśli te 83 ha podzielić na 7 rodzin – to wychodzi ok. 12 ha na rodzinę. Taka był też wielkość gospodarstw stryjów w Lisowie. W Lisowie! Aby się upewnić, czy autor dobrze pamiętał inne miejscowości Wołynia – przeczytałem wszystkie pozostałe publikacje. Wszędzie precyzyjne wymienia kolejne nazwy. Zatem i tutaj Konińska nie mógł pomylić z Lisowem. Zimny rozsądek każe odrzucić tezę, że opisano naszych Surmów.

Chociaż można na to spojrzeć też inaczej:

1.     Jest rok 1942. Na Wołyniu, nieopodal miasteczka Maniewicze, znajdują się wsie Konińsk i Lisów. Obie dzieli w linii prostej odległość niecałych 10 km. W obu mieszkają rodziny Surmów. W Konińsku stary Surma, powstaniec styczniowy i zesłaniec syberyjski. Przyjechał w 1922 roku. Ma bardzo postępowe (czyt. komunistyczne) poglądy i krytyczny stosunek do przedwojennych władz Polski. Mimo że otrzymał od tego rządu 83 ha ziemi. Na Syberii ożenił się i miał 5 synów. Najstarszy, blisko 60-letni Franciszek, pomaga w pozyskaniu broni, lokalnemu partyzantowi.

2.     W Lisowie wraz z 5 synami (szósty, Bolesław w 1923 roku wyprowadził w Okońsku) mieszka Aleksander, też od 1922 roku. Zesłaniec syberyjski. Jego najstarszy brat, to uczestnik Powstania Styczniowego. Po powrocie z Syberii, rodzina otrzymują przydział na ponad 80 ha ziemi. Po podziale powstają ok. 10-12 hektarowe gospodarstwa. Poglądy Aleksander ma postępowe poglądy, ukształtowane przez działalność w ruchach robotniczych. Najstarszy syn Franciszek współpracuje z polskim ruchem oporu, a jego zięć Jan Szafarczyk jest od stycznia 1943 roku, współtwórcą oddziału partyzanckiego im. Tadeusza Kościuszki Córka Stanisława dołącza do oddziału męża w lipcu.

Obie rodziny były sobie obce i tylko przypadkiem nosiły to samo nazwisko i nigdy się nie poznały, pomimo tak niewielkiej odległości i zbieżnych losów?

Prawda, że trudno w to uwierzyć?


Zanim otrzymałem dokumenty dziadka, jego obecność na Wołyniu potwierdzali moi bratankowie Włodzimierz i Mikołaj (Wołodia i Kola), mieszkający na Ukrainie. Wołodia wiele lat temu podczas leczenia w szpitalu w Maniewiczach leżał w jednej sali z pacjentem w bardzo podeszłym wieku. Kiedy dowiedział się, że nosi on nazwisko Surma – opowiedział, że znał przed wojną Surmę, który szył kożuchy i kurtki. Sam składał mu zamówienie na kożuch. Stary Ukrainiec twierdził, że ów krawiec mieszkał w kolonii Łosze k. Maniewicz. Czy to nasz Aleksander?

Bratankowie sprawdzali ten trop w USC Maniewicze. Tam niczego nie odnaleziono. Wszystkie wątki opisuję dlatego, że miejsca ostatniego pobytu dziadka, czy daty jego zgonu, nie wyjaśniły także pamiątki odnalezione przez Beatę Krajewską z Międzyrzecza. Natomiast dokumentują przebieg losów Aleksandra od 1922 do 1943 roku.


8.6. Osadnicy

W lipcu 1922 roku z Krasnojarska odjeżdża kolejny transport Polaków, którzy w ramach repatriacji wracali do Ojczyzny. Odbywała się ona za pośrednictwem polskiego Wydziału Reemigracyjnego, działającego na Syberii na mocy porozumienia Rosji Bolszewickiej I Polski. W różnych miejscach Syberii i na trasie przejazdu pomocy udzielały Polskie Urzędy Etapowe. Historia tych podróży to temat sam w sobie. Towarowe wagony, ścisk, zimno, skąpe racje żywnościowe, brak opieki lekarskiej. Starsi i słabsi często nie docierali do celu.

Osobistą tragedię przeżyła Helena Surma, żona stryja Piotra. W drodze zachorowała i zmarła w wagonie jej mała córeczka. 

Miejsce docelowe to odzyskany Wołyń. Od marca 1919 roku tam kierowano wszystkich uchodźców. A to dlatego, że od listopada 1918 roku Polska Centralna została zalana przez falę tzw. dzikich repatriantów. Na dłuższą metę groziło to katastrofą. Zatem podjęto decyzję, aby kierować uchodźców do wschodnich województw, w tym na Wołyń. W 1922 roku przybywało kilka takich transportów kwartalnie. Władze przy okazji mogły zmienić strukturę etniczną tych terenów. Urząd Etapowy na wschodniej granicy wręczał skierowania do konkretnych miejscowości.

Rodzina Surmów zostaje skierowana do Osady Lisów, gmina Miedwierza (od lipca 1931 roku gmina Nowy Czartorysk) powiat Kowelski.

Aby otrzymać akt nadania ziemi Aleksander musiał udowodnić związek z krajem, bowiem nie posiadał żadnych dokumentów potwierdzających fakt urodzenia na terenie dawnego zaboru.

Dziadek, zatem udaje się do Porają, gdzie mieściła się siedziba gminy Choroń. Legitymując się wypisem chrztu oraz księgi meldunkowej poświadczającej zameldowanie w Choroniu, otrzymuje polski dowód tożsamości. Data wystawienia - 30.08.1922 rok. Po powrocie na Wołyń, 19 sierpnia władze wbijają mu zameldowanie w Gminie Miedwierza. Na tej podstawie dostaje przydział ziemi na wszystkich członków rodziny, a następnie parceluje ją pomiędzy synów.

Jego synowie, posiadali zabrane na Syberię dokumenty urodzenia i przed wyjazdem potwierdzano im polskie obywatelstwo.

Po niecałym roku, ósmego kwietnia 1923 roku Aleksander opuszcza Lisów i zamieszkuje w gminie Gródek. Niestety w dowodach nie wpisywano nazwy miejscowości zamieszkania. Raczej nie zamieszkał w Okońsku z moim ojcem, bo ten, nigdy o tym nie mówił. Realny jest ślad bratanków, czyli kol. Łosze pod Maniewiczami.

A przyczyna przeprowadzki? Tu już mogę tylko spekulować. Zakładam, że synowie mieli duże pretensje do ojca za wyjazd z Syberii. Żyło się im tam bardzo dobrze. Tu trzeba było tworzyć gospodarstwa od zera, karczować lasy porastające pola, stawiać budynki gospodarcze. Tak być mogło. Niesnaski były tak duże, że Aleksander nie mógł tego znieść. 

Czemu taka teza?

 Kiedy wypytywałem braci stryjecznych o dziadka – okazało się, że ich rodzice nie wspominali o nim ani słowa. Może złość była tak zapiekła, iż wykreślili go z rodzinnej pamięci. Ich dzieci nawet nie wiedziały, czy wrócił z Syberii. Cytując kilkoro braci stryjecznych – „rodzice nigdy o dziadkach nie mówili” lub - „został na Syberii, bo miał wieczną zsyłkę i nie pozwolono mu wrócić”.

Z tej zmowy milczenia wyłamał się jedynie Jan i mój ojciec Bolesław. Ten pierwszy ocalił dokumenty Aleksandra, a ojciec czasami dziadka wspomniał, ale tylko z okresu pobytu na Syberii. To też zadziwiające, bo jeśli przyjąć, że dziadek zamieszkał w Łosze to do ojca miał ok. 5 km. Czyżby i jego nie odwiedzał? Tej tezie przeczy opowieść Zofii, córki Stanisława, która  zapamiętała dziadka jak w 1940 roku zjawił się w ich domu i skrzyczał syna za częste popijanie. Kategorycznie nakazywał dbałość o rodzinę i gospodarstwo, które zaniedbuje, nadużywając alkoholu.

To zarazem ostatnia data, kiedy wiemy, że wówczas żył.

Kiedy zmarł? Trzeba przyjąć, że ok. 1943 roku. W styczniu 1944 wszyscy (poza moim ojcem) synowie opuszczają Maniewicze, gdzie byli rozlokowani po pogromach banderowskich. Jan wywozi dowód ojca, co oznaczałoby, że już nie żył. Czy zmarł naturalnie, czy zabili go banderowcy? Tego nigdy się nie dowiemy. Jeśli przeżył tylko 83 lata, przeczyłoby to pogłoskom o jego długowieczności. Zatem informacje o tym, że zmarł w wieku 96 lat należy zaliczyć do rodzinnych mitów.

8.7. Epitafium dla Wiktorii

A co babcią Wiktorią? Tajemnicza od urodzenia do śmierci. Brakuje jej aktu urodzenia, aktu ślubu i oczywiście zgonu. Przewija się tylko w dokumentach urodzeń dzieci i w Polsce i na Syberii.

Bardzo bym chciał zobaczyć jak wyglądała i podejmę jeszcze poszukiwania jej dowodu osobistego. Może była z dziadkiem w Poraju, aby wyrobić podobny dokument, jak jej mąż. Chociaż wydaje mi się, że mogła nie doczekać wyjazdu do Polski. Jeśli zachowały się szczątkowe wspomnienia dotyczące pobytu dziadka na Wołyniu to o niej cisza. Aby pozostała na trwale w pamięci potomnych – przypomnę to, co udało się ustalić, bądź domyślić na podstawie nielicznych śladów.

Urodziła się w 1860 roku we wsi Zawiercie Małe, parafia Kromołów. Nazwisko rodowe brzmiało Jęderek. W Krasnojarsku wydano jej dokumenty, gdzie wpisano nazwisko Inderek.

Jedna z hipotez zakłada, że została wydana w wieku 16-19 lat za Radosia i rychło została wdową. Takie nazwisko zostało podane jako jej rodowe w akcie urodzenia pierwszego dziecka. Ale możliwe, że źle, rozumiejąc pytanie podała nazwisko rodowe swojej matki. Być może jest córką ojca o nazwisku Jęderek, a matka wywodzi się z domu Radosz.

Do Zawiercia Aleksander przywędrował być może, zatrudniając się w miejscowym zakładzie metalurgicznym (Fryszerce). Nawiązana znajomość zaowocowała w 1880 roku związkiem małżeńskim.

Pierwsze dziecko pojawia się dopiero po 8 latach. Syn Franciszek rodzi się w Ostrężniku. Wiktoria żyje więc nieomal, jak wdowa, bowiem Aleksander po kilku latach działalności spiskowej – zostaje skazany na wieloletnie więzienie. Otrzymywane po pewnym czasie przepustki skutkują urodzinami ich dzieci. Wszystkie samotnie chrzci i wychowuje.

Mąż uczestniczy w chrzcie tylko 1 dziecka i znowu znika z życia rodziny. Tym razem skazany na wieczyste zesłanie. Po wymianie korespondencji Wiktoria decyduję się dołączyć do męża. Na Syberii rodzi jeszcze 2 synów. W 1899 roku Bolesława, a w 1902 roku ostatniego Stanisława.

Od tego momentu urywają się wszelkie ślady Wiktorii.


ŹRÓDŁA - MAPY - ZDJĘCIA:

Gęzyn par. Koziegłowy. (dawniej Genzyn – wieś w Polsce położona w województwie śląskim, w powiecie myszkowskim, w gminie Poraj. Miejscowość ma metrykę średniowieczną i istniała już w XV wieku. Wieś leży w Częstochowskim obszarze Rudonośnym. W XiX wieku dzierżawcy kuźnicy znajdującej się w Kuźnicy Starej wydobywali tu rudę żelaza. Wożono ją furmankami do Pieca Masłońskiego. obecnie miejscowość nosi nazwę –Masłońskie. Po rozbiorach Polski miejscowość znalazła się w zaborze rosyjskim i leżała w Królestwie Polskim. Wymieniona została w XiX-wiecznym Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego jako wieś gęzyn leżąca w powiecie będzińskim w gminie Chórów i parafii Koziegłowy. W 1827 we wsi znajdowało się 8 domów zamieszkanych przez 76 mieszkańców.



Wieś Gęzyn (dawna pisownia – Genzyn) miejsce urodzenia Aleksandra.

CHOROŃ. W 1880 roku, wieś, w której pracował, 20-letni Aleksander – liczyła blisko 500 mieszkańców, ponad 60 domów w większości drewnianych i miała 8 budowli murowanych. Była tu gorzelnia oraz 5 młynów. Ludność miejscowa trudniła się rolnictwem oraz wyrobem płótna. W pobliskim Poraju pracy nie brakowało, bo były kopalnie rudy żelaza i Fabryka Naczyń Emaliowanych „Sfinks”. Zapotrzebowanie na pracowników było także na kolei bowiem budowano
bocznice i odnogi do tych zakładów, a także drugi tor Kolejowej linii Warszawsko – Wiedeńskiej.


Choroń. Tu mieszkał dziadek, pradziadkowie i wielu krewnych.


Choroń z lotu ptaka       www.jurazlotuptaka.pl



Zdjęcie strony tytułowej akt śledztwa o obrazę cara przez Aleksandra z 1881 roku. Akta liczą 12 stron. Poniżej tłumaczenia i fotokopie  oryginalnych dokumentów.








































Kazamaty carskie  Piotrków Trybunalski


Krasnojarsk ok. 1900 roku– obraz Walentyna Lusenkowa.


Dokument zwolnienia Aleksandra z pobytu w miejscu
zesłania, jednocześnie zezwalający na osiedlenie się
w całej Rosji. Wydany w 1916 roku.


Transport Polaków z Syberii
(zdjęcie z Muzeum w Białymstoku)


Lisów na przedwojennej wojskowej mapie. Docelowe miejsce osiedlenia.


Maniewicze, Łosze, Okońsk – miejsca rodzinne na przedwojennej mapie wojskowej.


Zaznaczony fragment dotyczący Surmów z Konińska.


Powieść „Ziemia płonie” zbierana w domu Piotra Surmy



Dowód osobisty Aleksandra


Zdjęcie dowodowe Aleksandra po retuszu i portret "zesłaniec Aleksander Surma" namalowany w 2022 roku, przez lubelskiego malarza Dariusza Ciężaka.


Rodzina Aleksandra (brak zdjęcia babci Wiktorii).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz