niedziela, 10 kwietnia 2022

Peregrynacja do źródeł

 


Z dostępnych materiałów wynika, że historia nazwisk zaczęła się od wprowadzenia kościelnych rejestrów ślubów, narodzin i zgonów. W rodach szlacheckich tworzono je najczęściej od nazwy posiadanej wsi lub włości (np. dotychczasowy Jan z Tarnowa – był zapisany jako Tarnowski) Dodanie do nazwy miejscowości końcówki

„ski” pozwalało określić miejsce, skąd się wywodził (litera „z” nie występuję w alfabecie łacińskim). W rodzinach plebejskich nazwiska nadawano o wie-

le później, a tworzono je w oparciu o wykonywany zawód, charakterystyczną cechę w wyglądzie lub zachowaniu.

Moja rodzina wywodzi się z plebejuszy, a wątek nazwiska z końcówką „ski” – poruszam dlatego, że takie widnieje u protoplasty Wojciecha, określanego w księgach jako „Surmaski”. Wpis został dokonany w 1752 roku w parafii Kłobuck. Moim zdaniem, ksiądz określił w ten sposób miejscowość, z której Wojciech się wywodził. Identycznie wpisałby Jana z Tarnowa czyli Tarnowski. A skoro miejscowość Wojciecha nazywała się Surma, został wpisany jako Surmaski.

Najstarszy zapis nazwiska Surma znajduje się w księgach parafialnych Wielkopolski z 1558 roku. Odnotowuję to jako ciekawostkę, bowiem matecznikiem mojej rodziny jest teren Księstwa Siewierskiego. Tutaj pierwszy ślad pojawia się w 1659 roku. Widnieje on w aktach metrykalnych parafii Siewierz. Do tej parafii przypisani byli moi przodkowie. Wcześniej tutaj Surmów nie rejestrowano, mimo że, księgi ochrzczonych i zaślubionych były prowadzone od 1545 roku decyzją Soboru Trydenckiego. Wnioskuję więc, że nasz przodek nie był tu zakorzeniony, lecz na te tereny przywędrował.

Dlaczego tu się osiedlił i jak powstało jego nazwisko? Językoznawcy wywodzą je wprost od tureckiego instrumentu, używanego w naszym wojsku. Dlaczego to ten instrument określił nasze nazwisko? Odpowiedzią może być tylko legenda, wzorem wielu podobnych, gdzie przodków wywodzono na podstawie niepewnych ustnych podań. Otwarcie przyznaję, że opowieść powstała w mojej wyobraźni.

2.1. Zbieg z surmą

W początkach XVII wieku, wokół rzeki Brynicy, umownej granicy rozdzielającej późniejszy Górny Śląsk i Zagłębie - rozciągały się nieprzebyte lasy. Czasami można było spotkać pojedyncze chaty lub małe osady ludzi wolnych z puszczy żyjących. Większe skupiska ludzkie widniały na obrzeżach puszczy, bo można było tam łatwiej rolę uprawiać.

Nieopodal wsi Brudzowice, leżącej na skraju lasu-zamieszkał na polanie człowiek, o którym miejscowi bajali, że to były żołnierz Wojsk Rzeczpospolitej, o czym świadczyć mógł i strój, i instrument w wojskach używany. Może uciekinier spod Cecory? Kto to wie? Różni w puszczy schronienia szukali. Takie to domysły brudzowianie snuli wieczorami, słysząc dochodzące z leśnej polany – przenikliwe dźwięki wygrywanych melodii. Mieszkający we wsi weterani, mówili, że surma ów instrument się zowie. A kiedy, kto z bardziej ciekawskich zapędził się na polanę, mógł zobaczyć tylko wysokie zwały gałęzi, z których oczyszczał miejsce pod siedlisko. Niebawem powstała chata, co prawda bez okien i komina, ale dająca schronienie przed ziąbem, deszczem i dzikim zwierzem. Miał więc ów człowiek z surmą - schronienie przed prawem, dach nad głową, a zbierane leśne owoce i grzyby oraz upolowana ukradkiem zwierzyna - zapewniały wyżywienie. Z czasem ośmielony brakiem pogoni, zaczął bywać w brudzowickiej karczmie, aby wieści ze świata zasięgnąć, a i sąsiadów poznać. Kazał się zwać Jędrzejem.

Tak minęło wiele lat. Mieszkańcy Brudzowic przywykli do samotnika z polany, a że imion podobnych było wiele – nazywali go Jędrzejem z surmą. On sam niebawem się ożenił, a niedługo na polanie pojawiły się dzieci. Mus było ją powiększyć, aby i one mogły założyć swoje rodziny. Z czasem jej mieszkańców, zaczęto nazywać –Surmy a ów przysiółek „Surma”. Potwierdza to Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, opisując, osadę włościańską o nazwie Surma, gdzie stały 2 domy, zamieszkiwało je 19 mieszkańców i przynależało do osady 56 mórg ziemi.

W tej osadzie przychodziły na świat kolejne zastępy Jędrzejowych potomków, ale i szybko ją opuszczali, bo wszystkich owe morgi nie mogły wyżywić.

Młodzi znajdowali małżonków w sąsiedzkich Brudzowicach i dalej od nich.


2.2. Protoplaści

W 1725 roku na świat przyszedł Wojciech, który w wieku dorosłym powędrował nieco dalej, niż jego krewni. W aktach metrykalnych parafii Kłobuczko (współczesny Kłobuck), odnotowano pod datą 3.10.1752. urodziny syna Franciszka z matki Katarzyny, zapisanego jako Surmaski.



Para ta miała już córkę, ale to syna możemy wiązać z udokumentowanym przodkiem Franciszkiem. Ślad to niepewny i dlatego został włączony do legendy rodzinnej. Jego wiek jest zbliżony do wieku naszego przodka (w akcie zgonu zapisano, że urodził się w 1755 roku). Brak dokładnej daty sugeruje, że został odnotowany na podstawie oświadczenia rodziny).

Według mnie można założyć, iż protoplastami naszego rodu są: Wojciech urodzony w 1725 roku i Katarzyna Surma. (pisani jako Surmaski). Do ich ślubu doszło, gdzieś w latach 1735 – 1739 a w 1740 roku tej parze urodziła się córka Marianna. To moim zdaniem ta, która znajduje się w księgach Parafii Siewierz.

1740

 

Marianna

Surmaska

Wojciech

Katarzyna

 

Kłobuck

Indeks z księgi parafialnej w Siewierzu

 

 

 

 

Skąd taka teza? Twierdzę, że nie bez ważnego powodu, zdarza się chrzest poza miejscem urodzin. Może nim być potrzeba zaprezentowania dziecka, najbliższej rodzinie. Uważam zatem, że to Wojciech z Kłobucka jest protoplastą, wywodzącym się z osady Surma k. Brudzowic. Kolejnym jego dzieckiem jest syn Franciszek. Według mnie, to ten sam, który jest udokumentowanym nestorem rodu.

2.3. Rodzinna profesja

W owych czasach Kłobuck był najbliższym miastem, dającym perspektywy zarobku dla przedsiębiorczych osób. Leżał na ważnym szlaku handlowym Rzeczpospolitej i był już dobrze rozwiniętym ośrodkiem rzemieślniczo – handlowym. Co ważne podlegał Klasztorowi Jasnogórskiemu, zatem bez zależności od szlacheckiego pana. To niewątpliwie skłoniło Wojciecha do osiedlenia się w Kłobucku. W XVII wieku działały tam prężnie warsztaty: szewski, rzeźnicki, piekarski, krawiecki, kowalski i sukienniczy Jak podaje Wikipedia, już od 1532 roku istniały oficjalnie zarejestrowane cechy: szewców, piekarzy, rzeźników i sukienników.

Moim zdaniem Wojciech zatrudnił się w warsztacie krawieckim i przeszedł wszystkie etapy szkolenia zawodowego: pomocnika, czeladnika i czeladnika wyzwolonego. Krawiectwo jest rodzinną profesją. Krawcem był pradziadek Andrzej i dziadek Aleksander. Współcześnie ten zawód przez wiele lat uprawiał mój stryjeczny brat Kazimierz s. Piotra wnuk Aleksandra. Być może tę tradycję zapoczątkował protoplasta Wojciech, który znalazł pracę u krawca, a wykazując w tym kierunku zdolności, wyszkolił się i wyzwolił – aby otworzyć samodzielny warsztat. Zapewne nie było to możliwe w Kłobucku, bowiem potrzebna była własna lokalizacja, aby postawić warsztat. Wyprowadził się z Kłobucka i wrócił ok. 1780 roku w rodzinne strony. Kupił dom we wsi Winowo, która leży około 3 - 5 km od Polany Surma.

Krawiecki fach przejął po nim syn Franciszek mieszkający wraz z rodzicami. Jego losy są już rzetelnie udokumentowane. Stąd należy mu się miano Nestora Rodu.

I jeszcze taka dygresja. Przyjmuje się, że kolejne pokolenia dziedziczą po części, geny swoich przodkach. Coś w tym musi być bowiem nie tylko zawód krawiecki, ma w naszej rodzinie kontynuatorów, ale pojawiały się także osoby z talentem muzycznym. Nie mam wiedzy jak to było w rodzinach stryjów i ciotki, ale w mojej muzykami byli, opisany we wstępie ojciec Bolesław oraz jego dzieci z pierwszego małżeństwa: Antosia i Mikołaj. Wszyscy grali na rosyjskim instrumencie guzikowym – bajanie. Mnie również ojciec próbował zaszczepić umiejętność grania, ale chyba nie trafił z instrumentem. Wysyłał do nauczyciela na naukę gry na trąbce. Zrezygnowałem zaledwie po dwóch miesiącach nieudolnego dmuchania. Można więc założyć, że wszyscy mamy w sobie jakąś cząstkę DNA owego Jędrzeja z surmą.

2.4. Z Turcji przywędrowała i nazwisko dała

Aczkolwiek w księgach metrykalnych naszej rodziny spotyka się zapisy w postaci: Surmaski, Surmieński, Surmacki i Szurma, to ich kolejni potomkowie noszą już nazwisko Surma. Wywodzi się ono wprost od instrumentu używanego w wojskach Rzeczpospolitej od czasu wojen z Imperium Osmańskim. W wojsku tureckim występowała pod nazwą „zurna” w polskim jako „surma”.

Ten instrument dzięki literaturze kojarzy się z trąbą o potężnym brzmieniu. W rzeczywistości była to trąbka sygnałowa o bardzo przenikliwym wysokim dźwięku – służąca do przekazywania komend wojskowych.

Od tej spolszczonej nazwy instrumentu – wywodzi się nasze nazwisko. To jego dźwięki spowodowały, że naszego legendarnego Jędrzeja, nazywano Jędrzejem z surmą. A jego potomków –Surmy.  Surmowie licznie występują w księgach parafii Siewierz od 1659 roku. Pierwszy wpis dotyczy urodzin dzieci Jakuba i Zofii Surmów: 1659-córki Zofii, 1661-syna Jana, a w 1664 – Andrzeja. To imiona często spotykane w rodzinie. Parafialna statystyka osób noszących nazwisko Surma jest następująca:

Do 1700 roku - zarejestrowano 10 urodzin.

1700 -1799 - narodzin 34, małżeństw 10, zgonów7.

1800-1899 – narodzin 264, małżeństw 61, zgonów 106.

1900-1999 – narodzin 41, małżeństw 12, zgonów1.

2.5. Ojczyste gniazdo

Na przestrzeni lat, rodowe gniazdo zwano Polaną lub Pustkowiem Surma. W jednej publikacji znalazłem nazwę - Pustkowie. Wszystkie dotyczą owej, obszernej polany, będącej dzisiaj przysiółkiem wsi Brudzowice w parafii Siewierz. Przynależy do gminy Siewierz, powiatu Będzińskiego.

Wybrałem się tam, natychmiast po przyjeździe do Brudzowic nie czując pokonanych blisko 500 km. Chciałem jak

najszybciej obejrzeć rodową polanę. Pierwsze zaskoczenie to napis „Surmy” na drogowskazie a nie „Surma - jak widnieje w mapach Google. Mimo posiadanego zdjęcia polany i mapki, nie bez kłopotów dotarłem na miejsce. Zatrzymałem się na grobli i chłonąłem widok polany, gdzie, jakby czas się zatrzymał. Zarośnięta trawami mroczna przestrzeń, otoczona starym drzewostanem, na której obrzeżach, rozsiadły się duża zagroda gospodarska, mały domek i nowocześnie zbudowany dom. Miałem cichą nadzieję, że znajdę tam, chociaż jednego Surmę. Gospodarzy tu od 1945 roku, rodzina Zimniaków, a pozostałe domy zostały wykupione przez osoby z Chorzowa. Pan Zimniak opowiedział mi, co zapamiętano o Surmach tu mieszkających. Wielu zatrudniało się przy odbudowie zamku Siewierskiego po potopie szwedzkim. Ponoć pierwszy mieszkaniec polany był dezerterem zbiegłym z wojska. Ta opowieść stała się inspiracją do popełnienia legendy o Wojciechu z surmą. Mój rozmówca opowiedział także przekazywaną w jego rodzinie - ponurą historię o ostatnich mieszkających tu Surmach. Byli to dwaj rodzeni bracia, gospodarzący na sąsiadujących zagonach. Obaj byli bardzo porywczy i często dochodziło między nimi do kłótni. Finałem niesnasek była awantura o wysypaną przypadkowo kupkę obornika na niedojrzałe zboże brata. Ten wyłamał kłonicę z wozu, drugi podobnie i ruszyli na siebie. Uderzenie w głowę zakończyło się śmiercią atakującego. Zabójca w rezultacie powędrował na wiele lat do więzienia, żona wyprowadziła się do rodziny. Wdowa zaś sprzedała ziemię rodzinie Kubik – i ślad po niej zaginął.

 Ponieważ mój sympatyczny rozmówca więcej informacji nie posiadał, po wykonaniu kilku zdjęć pojechałem jeszcze do pana Emiliana Kocota – wyszukanego w internecie, lokalnego regionalistę. W trakcie miłej rozmowy, potwierdził owe opowieści pana Zimniaka o Surmach i pochodzeniu nazwy przysiółka.

W nim Surmowie zamieszkiwali od wielu dziesięcioleci.

Jako że Brudzowice były naturalnym najbliższym miejscem migracji z polany, kilka słów o historii tej miejscowości. Książka Emiliana Kocota nosi tytuł „O Brudzowianach i Brudzowicach w czasie zaborów 1795-1915” Ja zapraszam na krótką opowieść o Surmach mieszkających w tym okresie.

2.6. Gdzie Surmów bez liku

Podstawowe informacje o Brudzowicach zawiera Wikipedia, gdzie zapisano, że wieś jest położona w województwie śląskim w powiecie będzińskim, w gminie Siewierz. Posiada tzw. „metrykę średniowieczną”, bowiem po raz pierwszy jest o niej wzmianka w dokumencie z 1357 r., wpisana w języku łacińskim jako Brzozowicze, 1426 Budzowicze, 1529 Brzozowicze. Wieś od 1357 należała do biskupstwa krakowskiego i leżała w księstwie siewierskim w województwie krakowskim w Koronie Królestwa Polskiego, a od unii lubelskiej z 1569 w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Po rozbiorach Polski miejscowość znalazła się w zaborze rosyjskim i leżała w Królestwie Polskim. W XIX-wiecznym Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego wymieniona jest pod dwiema nazwami Brudzowice i Bruczowice, jako wieś leżąca w powiecie będzińskim w gminie Sulików i parafii Siewierz. W 1827 w miejscowości znajdowało się 67 domów zamieszkiwanych przez 446 mieszkańców. W 1882 stały 92 domy z 830 mieszkańcami. Wieś liczyła w sumie 1523 mórg powierzchni, które w całości należały do włościan. W miejscowości znajdowały się także 2 dwory.

Informacje o licznych Surmach i ich wieloletnich związkach ze wsią, pochodzą z publikacji Emiliana Kocota. W planie „Urządzenia Kolonialnego Wsi Brudzowice z 1847 roku zaznaczono nie tylko położenie wsi, ale także położenie „pustkowia Surma”. Na podstawie tegoż planu rosyjska Centralna Komisja Uwłaszczeniowa w 1868 roku nadała mieszkańcom ziemię na własność. Wśród nich znalazła się liczna gromada posiadaczy naszego nazwiska: Posesja 13-Jan Surma; Posesja 19-Błażej Surma; Posesja 20-Marcin Surma; Posesja 61-Norbert Surma; Posesja 81-mój imiennik Aleksy Surma. Nomen omen – moja posesja w Chomęciskach Dużych także nosi numer 81. Od 1868 roku – 1939 liczba gospodarzących Surmów się zwiększyła poprzez podziały gospodarstw i ożenki: – Surma Jan, który wydał córkę za Marcina Kocota z rodziny autora książki, a współgospodarzyli tam także Stanisław i Marianna Surma – Surma Błażej i Marcin – Surma Władysław – Surma Grzegorz. Nie mam wątpliwości, że wszyscy mają związek z rodową polaną Surmów. Co godne zauważenia jeszcze w 1916 roku na naszej Polanie zwanej wtedy „Pustkowiem Brudzowickim” – zamieszkiwał Surma Paweł. Pozostałe 2 gospodarstwa (jak domyślam się) owych nieszczęsnych braci, kupili Antoni i Jan Kubikowie a wszyscy zostali stamtąd wysiedleni w czasie okupacji. Aby nie udzielali wsparcia partyzantom. Tak zakończyła się obecność Surmów na rodzinnej polanie.

2.7. Siewierska kolebka

Według Wikipedii, Siewierz początkami sięga czasów średniowiecza. Początkowo ośrodkiem parafialnym był kościół pw. Św. Jana Chrzciciela, natomiast świątynia pw. Św. Macieja Ap. była jego filią. Na podstawie bulli papieskiej z 1424 r. prawo patronatu nad kościołem sprawował klasztor Norbertanek z Czarnowąsów. W tamtym okresie parafia obejmowała znaczny obszar, m.in. Siewierz oraz miejscowości: Boguchwałowice, Brudzowice, Chruszczobród, Gołuchowice, Markowice, Trzebiesławice, Winowno, Wojkowice, Komorne, Zendek i Żelisławice. Od początku XVIII w. parafia należała do dekanatu bytomskiego, następnie do siewierskiego, który prawie w całości pokrywał się z granicami Księstwa Siewierskiego.

W internecie znalazłem wpisy w księgach Parafii Siewierz, dotyczące narodzin dzieci noszących nazwisko Surma. Wśród nich pod datą 1740 rok, znajduje się Mariann Surmaska urodzona w Kłobucku. Według mojej teorii, jest to córka naszych przodków „Zero” – Wojciecha i Katarzyny. A zarazem starsza siostra Franciszka – udokumentowanego Nestora.


ŹRÓDŁA - MAPY - ZDJĘCIA


                                            Nawet na współczesnych zdjęciach przysiółek wygląda tak, jakby czas się zatrzymał. To dalej mroczna polana zagubiona w mrocznych lasach. Mokradła na kształt fosy obronnej otaczają małe wzniesienie z budynkami. (Foto Jura).






         Dr. Emilian Kocot z Brudzowic oraz jego publikacje. Bardzo ciepło zrecenzował i moją książkę
Wizyta w domu P. Emiliana i oczywiście wspólne selfie

Skan Księgi Parafialnej w Siewierzu




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz